Autor większości tekstów – Włodek Wieruszewski
Wykonawcy podczas studniówki 24 lutego 1968 r. w sali szkolnej stołówki (obecnie Auli):
Barbara Stolarska, Andrzej Kotas, Anna Gregorowicz, Grażyna Krysztofczyk, Leszek Matlengiewicz, Jan Wawszczyk, Maria Tułowiecka, Wanda Majchrzak Mirosław Filipek, Włodzimierz Wieruszewski, Anna Salij, Alicja Okińczyc, Janusz Mantykiewicz - klasa D.
Wykonawcy podczas 50-lecia matury:
Barbara Chęcińska, Andrzej Kotas, Barbara Brzozowska, Anna Gregorowicz, Elżbieta Berdycka, Alicja Okińczyc, przy pianinie – Anna Salij. Wykonali wówczas same piosenki, bez skeczów.
Profesor Hanna Gosiewska – język polski
Ławka z uczennicą i uczniem, oboje stoją. Wchodzi prof. Gosiewska
Profesor Gosiewska: – Siadać (sama stoi z dziennikiem, oni siadają)
Uczeń: – Więc... (reflektuje się) Bez więc. Książkę tą napisał...
Profesor Gosiewska: – Tę! Kiedy ty się, chłopak, nauczysz mówić?
Uczeń: – ...tę napisał Stanisław Wyspiański i on chciał pokazać tu...
Profesor Gosiewska: – Jesteś przygotowany?
Uczeń: – Nie, bo ja...
Profesor Gosiewska: – Siadaj, dwa! Czy ktoś jest przygotowany? (cisza) Klasa tumanów! Nędze polonistyczne! (po chwili dyktuje) Zadane: Płynna wypowiedź... (przerywa) Dziewucha, dlaczego nie piszesz?
Uczennica: – Bo ja, pani profesor...
Profesor Gosiewska (przerywa jej): – Jaką ty masz jaskrawą spódnicę?! Wynocha do domu i załóż granatową sukienkę! (Gosiewska wychodzi, oni wstają).
(Po chwili zwracają się do widowni, uczennica mówi):
Uczennica: – Tak było kiedyś, ale teraz... (ze smutkiem).
(na melodię Zapomniałam Urszuli Sipińskiej)
Uczeń: – Zapomniałem twoje stopnie, zapomniałem twoje słowa,
zapomniałem jak szarpałaś nas po głowach.
Długie włosy dziś posiadam, tarczy długo już nie noszę.
Sygnet mam na palcu, ale przebacz, proszę.
Uczennica: – Zapomniałam twoje gesty, zapomniałam twoje słowa.
Chodzę teraz taka kolorowa.
Noszę mini, złotą broszkę i sweterek mam obcisły.
Twe zakazy i przykazy z klasy wyszły.
Uczeń: – Żem zapomniał tą uwagę, żem zapomniał twoje słowa.
Kiepska będzie wśród nas teraz polska mowa.
Zapomniałem twoje „chłopak”, zapomniałem twe „traktuję”.
Nie wiesz nawet, jak nam twoje „Siadaj, dwa!” brakuje.
(fortepian gra; on mówi) – No widzisz, znowu użyłem „tą” w niewłaściwym miejscu.
Wiem, bez ciebie byłbym nędzą polonistyczną.
(muzyka cichnie, uczennica i uczeń wychodzą ze spuszczonymi głowami).
Profesor Józef Ciszewski – WF chłopców
(śpiewa na melodię Siekiera, motyka)
Siekiera, motyka, piłka nożna
Dziś na sali grać nie można
To ta sala do skakania
W piłkę grać się tu zabrania.
Siekiera, motyka, cztery gole
Ja grać w piłkę nie pozwolę.
Siekiera, motyka, lekcja płynie
Dziś skaczemy wzdłuż przez skrzynię.
Siekiera motyka, myszy w garnku
Dziś ćwiczymy zwykły … ?
Profesor Gutowska *– język polski
* Profesor Gutowska przez pół roku zastępowała naszą polonistkę i wychowawczynię prof. Gosiewską podczas jej kilkumiesięcznej choroby, przed maturą. Gutowska była wtedy świeżą absolwentką UW. W tym ciężkim okresie (1967/68) dotarła do nas swoją młodością i niekonwencjonalnymi metodami pedagogicznymi.
(na melodię Matura Czerwonych Gitar)
Przyszła z telewizji miesiąc temu
i prowadzi lekcje z nami po nowemu.
Z wynikami Wielką Grę stosuje:
Nie ma piątek, czwórek, trójek, tylko dwóje.
A z pracy klasowej – to wyjątki –
Padły w klasie od lat czterech, cztery piątki.
Lubimy Maskota – psa pięknego
Z rodowodem z pokolenia aż szóstego.
Jedno w mej pamięci się zostanie:
Za jej „rządów” każdy może mieć swe zdanie.
Wymyśliła szopkę razem z nami.
Ale numer ten przeszedł za jej plecami.
Profesor Zdzisław Marek – historia
(Fortepian gra melodię ludową Poszedł Marek na jarmarek. Z magnetofonu głos małego dziecka recytujący wierszyk)
Szedł pan Marek na jarmarek
Kupić książek stos:
Sadowskiego i Górskiego,
Schaffa, Wiatra i Langego.
Kazał wszystkie kupić książki
Za babilońskie pieniążki.
Bo kto książek nie kupuje,
Ten dostanie z WOP-u dwóję.
Profesor Marek wchodzi ze stosem książek. Na środku sceny kładzie to wszystko na podłodze ociera czoło chustką. Z portfela wyjmuje koperty i zaczyna przyklejać znaczki. Nagle zauważa narratora i zerka spod oka...
Profesor Marek (zajęty swoja pracą): – No, to co było na ostatniej lekcji?... Powie nam... I zrobi to... No, może... (nazwisko narratora).
Narrator (zaskoczony): – Ależ, panie profesorze... Przecież to studniówka, w takiej chwili pytać?!
Profesor Marek (zajęty swoją robotą): – Dobrze, dobrze, nie dyszkutuj mnie. Ja wiem, co robię (przykleja dalej, namyśla się). No, to w takim razie, zapisz sobie referacik na temat: „Działalność ZMS na terenie szkoły”.
Narrator: – Ależ, panie psorze... Ja już miałem dwa referaty. Z „bytu”miałem i z „dochodu”...
Profesor Marek (przyklejając dalej). – Ej, Grzesik, migasz się, Grzesik. Ej, my się chyba pogniewamy (zapomina nagle co mówił). No dobra, idź i wrzuć te listy do skrzynki.
(Piosenka na melodię W co się bawić Wojciecha Młynarskiego)
Z czego pytać, z czego pytać?
Gdy zasób pytań wszystkich wyczerpiemy ciurkiem?
Już znamy Piasta żonę i Witosa córkę.
Kto wcześniej żył, nie wiemy jednak czy ta, czy ta.
Zbliża się szybko krok za krokiem
Matury trudnej próg wysoki.
Uczymy się tak, jak przed rokiem,
a wynik, że aż zrywać boki!
Z czego pytać Łubę, Kota?
Pytanie to dręczy mnie – rzecz oczywista.
Znalazłem wyjście, jest przecież maleńka przystań.
Została się na jutro... pierwotna wspólnota...
Mych pytań zakresy niewąskie
Mają swe ciernie oraz blaski.
Gdzie są pieniążki babilońskie?
A gdzie guziki i obrazki?
Kto tu mówi, kto tam gada?
Bądź cicho, bo zaraz się z tobą pogniewamy.
Zajmijcie się lekcją oraz z WOB-u punktami,
Za tydzień Współczesności będzie Olimpiada.
Może Bramson na ochotnika
Referat zrobi nam niewielki.
Ale niech na wypadek wszelki
Będzie gotowy i Grzesika,
Co mam robić na tej sali?
Bo odpowiedzi długich słuchać nie potrafię.
Widziałem w „Forum” już na końcu fotografię,
Pocztówki z głowy już mam – uczniowie wysłali.
Czym mam dzisiaj się zajmować?
Orzechów nie ma, a przy królach się znudziłem
Lecz zdaje mi się, że jeszcze nie wypełniłem
Książeczek dwóch: „komorne” i „radiowej”.
Profesor Jan Markowski – przysposobienie obronne, wychowanie obywatelskie
Wchodzi profesor Markowski. Narrator przerywa zapowiedź. Patrzy na podpis i podrywa się na baczność. Profesor obchodzi go dookoła, chytrze się uśmiechając. Nagle staje na baczność przed narratorem i mówi:
Profesor Markowski: – Czołem, klasa!
Narrator: – Czołem, obywatelu... (po krótkim namyśle) nauczycielu!
Profesor stoi chwile zdumiony, a jednak zadowolony z siebie i triumfujący.
Profesor Markowski: – Taaak, z kolei widać, że poziom nauki w tej klasie obniżył się. Ale to nic nie szkodzi. Z kolei ja ze swej strony, tak czy inaczej, zagwarantuję dwie godziny dodatkowych pytań. Widzę, chłopcze, że czujesz w sobie potrzebę wypowiedzenia się. No, proszę, proszę... Z kolei zaraz to umożliwimy... Dział – regulaminy. Co zrobi, gdy chce się do mnie zwrócić, gdy stoję w obecności moich przełożonych i rozmawiam... no dajmy na to... (rozgląda się energicznie) uczeń... (zdecydowany zwrot w kierunku narratora).
Narrator (nadal stojąc na baczność): – Uczeń x staje na baczność w odległości trzech kroków od grupy i zamelduje: – Obywatelu poruczniku, proszę o pozwolenie zwrócenia się do obywatela...
Profesor Markowski (fałszywie się śmiejąc): – No, nie, nie nie... Wśród takich szarż moich przełożonych nie znajdziesz (fałszywie śmieje się dalej. Nagle urywa. Jest zdecydowanie zły). Z kolei widać, że regulaminy są opanowane na dwa... (narrator mimowolnie zapina marynarkę). Jednak, jak już powiedziałem, umożliwię uczniowi podciągnięcie się w zakresie dyscypliny i zachowania się ucznia na lekcji. (wyjmuje duży notes z napisem 1956 i kropkuje)
Profesor Markowski (zjadliwie): – Widzisz, co to jest?!
Narrator (przerażony): – 1956 rok... Notes.... O rany! Ale wpadłem... (narrator słania się na nogach, jednak ostry wzrok profesora przywołuje go do poprzedniej postawy).
Profesor Markowski: – Kto by pomyślał, że X, taki dobry uczeń, tak obniży swój poziom w nauce, w zachowaniu i regulaminach.
Narrator (nieśmiało proponuje): – Ależ, panie psorze, ja się tylko pomyliłem, ja wszystko umiem.
Profesor Markowski (drwiąco): – Co uczeń umie, co uczeń pamięta z lekcji i...?
Narrator (niepewnie): – No, znam opowiadanie o pociętym torsie, o granacie, o radioaktywnej broszy, o okopywaniu się (profesor słucha bez wyrazu twarzy). I do tego... bardzo lubię... strzelanie.
Profesor Markowski (rozchmurza się, uśmiecha): – Aaaaa, strzelanie.
(Piosenka na melodię No, to jadziem na Bielany Jaremy Stępowskiego)
No, to jadziem na strzelanie, cała paka rusza dziś:
Ten z kółkiem, ten z wiatrówką, tamten z torbą PCK.
Cała paka rozśmiana czeka pod budą od rana,
bo to już jest pierwsza zmiana, asy strzelania.
Na strzelnicy ten się poci, drugi w górze śpi,
tylko jeden człowiek biega i o wszystko drży.
Tak faktycznie nie powiem,
dobrze jest w takim rowie,
a azymut nie piękny co,
lub czyszczenie broni, ho! ho!
Ale nie ma na świecie
takiej frajdy jak w lecie,
kiedy cała klasa zgrana na Bielany gna.
Gdzie nam będzie weselej, jest zabawa i zieleń.
I zabawa, tam jest zabawa na fest, się wie, na sto dwa.
Towarzystwo tu zgrane, moje kumple kochane.
W szczególności zaś, w szczególności Zośka i ja.
No to jadziem...
Profesor Barbara Lewicka – chemia
Wchodzi profesor Barbara Lewicka
Profesor Lewicka: – No popatrzcie, jaka ta dzisiejsza młodzież niewdzięczna. Tak się wyśmiewać z nauczycieli...
Narrator: – Pani profesorko, o pani też mają jakąś piosenkę. Uwaga, chór.
Profesor Lewicka (przerażona): - Oj nie, nie, nie, nie, nie pozwolę. Dzieciaczki kochane, to już wolę sama coś sama o sobie... Tylko co? (chwilę zastanawia się). A, no już wiem...
(Piosenka na melodię ludową Krakowiaczek jeden)
Miedź albo nie – miedź – oto jest pytanie
I wyczerpującą znam odpowiedź na nie:
Pomyliłam wtedy dwie jednakie flaszki,
Jodek srebra wlałam na miedziane blaszki.
W innym doświadczeniu widzę też swą winę,
Lecz umiem wyjaśnić pomyłki przyczynę:
Chciałam szpilki barwić wam w sinym kamieniu,
Ale wlałam roztwór o małym stężeniu.
Szpilki się pokryły nie miedzią różową,
Lecz czymś – dziwne – czarnym. Pechowo, pechowo!
Bramsio, Bramsio, cicho! Nie wiecie, czym nowe
Mam buty oczyścić piękne swe zamszowe?
Ale wyszłam chyba poza chemii ramy,
Może więc o miedzi trochę pogadamy.
Miedź tworzy z NH związek kompleksowy –
Wodorotlenek czteroaminomiedziowy.
Reakcję napisze na tablicy zaraz,
Dobrze, dajmy na to, Stolarska Barbara
Miedź wodorotlenek plus amoniak, właśnie!
Basiu, do dziennika znów czwóreczka wpadnie!
Na następnej lekcji pytam z miedzi całej...
Przypomniałam sobie, ach!, o mojej małej!
Ja tu sobie z wami o miedzi rozmawiam,
ona mi w świetlicy meble poprzestawia.
Profesor Edeltrauta Janik – biologia
(Na melodię Trzynastego Kasi Sobczyk)
Trzynastego – każda droga jest prosta.
Trzynastego – każde drzewo to sosna.
Trzynastego – jest głośno wciąż tak.
Trzynastego – choć dyskusji wciąż brak.
Trzynastego – trzecia ławka przeszkadza.
Co w tej sprawie, proszę.
Choć aminokwasowych kombinacji jest tysiąc,
Jedno trzeba powiedzieć, jedno trzeba wam przysiąc.
Trzynastego – urazynryboza.
Trzynastego – deoksyrypoza.
Trzynastego – tymina i kwas.
Trzynastego – podaję wam wraz.
Trzynastego – kwas dezoksyrybonukleinowy
Występuje w jądrze komórkowym.
Nie mylić z dezokortykosteronem.
Profesor Anna Antosiewicz – język rosyjski
Narrator (do chóru): – No jak, kończycie już nareszcie to wygłupianie?
Chór (głosy mieszane): – No, chyba to już byłoby wszystko.
Wpada prof. Antosiewicz
Profesor Antosiewicz: – Здравствуйте, товарищи!
... Grzesik, co to ma, bracie, znaczyć? Jak to, zapomnieliście o mnie? No patrzcie państwo, zapomnieli o „Rosjance”. Ech, jak ja się zdenerwuję... (robi groźną minę).
Narrator (przerażony do chóru: – Widzicie coście narobili. Teraz coś wymyślcie).
Chór: – No, to jak sobie pani profesor tego życzy, to zaśpiewamy i o niej...
Piosenka chóru. Kuplet na profesor Antosiewicz na melodię Oczi cziornyje.
Oczy piwne, lekcje dziwne.
Wpierw rozmowy.
Myślą głowy,
Czym zagadać,
Żeby gadać.
Goworimy więc i już!
Tak siedzimy
I mówimy
O pogodzie,
Synu, modzie.
Jak przyjemnie
Tak wzajemnie
Przez 30 minut pleść!
Czasem bywa,
Że przerywa
Te rozmowy
Pisarz nowy.
Więc Czechowa,
Szołochowa
Przerabiamy raz, dwa trzy!
Pani dla nas złoto,
Więc my z ochotą
Na lekcji plotą,
Ale wszystko po to,
By rosyjskiego rozszerzyć krąg.
A na wczasach
Nasza klasa
Delegata
Posyła tam,
Gdzie jest pani?
W Zakopanem
Czy też w Moskwie – on tam jest.
Zaczyna pakować,
By podróżować i prześladować.
Z wichrem i zawieją
W Alfa Romeo
Do Moskwy gna!
Profesor Mirosław Zawalij – fizyka, astronomia
(Na melodię Na lewo most, na prawo most)
Na lewo ja, na prawo ty,
A środkiem fizyka płynie,
Ja umiem coś, ty umiesz nic,
Ty durny jest w tej dziedzinie.
Ale ma być przemysł nasz pierwszej jakości,
Kiedy tacy, jak ty nie uczą się.
Za gwiazdy dwa, za lupę dwa
Za wzory dwa i tak leci.
Na okres ja dostałem dwa,
Na drugi też, a na trzeci?
Dojrzałości zbliżają się progi
A tu łamią raz ręce, raz nogi
Notatku daj, regułkę mów.
Nic nie wiesz? Stopień dostaniesz.
Nie pytaj mnie, coś dostał znów,
Z tym stopniem się nie rozstaniesz.
Kochanieńki, ty miałeś po feriach
Od materii powtórzyć materiał.
Nie piłbyś, nie paliłbyś
Swojego tam papierosa.
Mój wzrost ty byś osiągnął dziś,
Miałbyś do fizyki nosa.
Ale wzrost twój niczego nie przedrze,
Kiedy stoję na swojej katedrze.
Fizyki duch rozjaśnia noc.
Kochanieńki! Fizyka to moc!!!
Zawalijka
Uczeń: – Czy pamiętasz miarowy krok
W gipsie nogę i złowieszczy wzrok?
Widok psora dobrze ci znajomy,
Bo zawsze coś złamane przy nim jest.
Zabrońcie nogi łamać,
Zabrońcie łamać ręce,
Gdy myśmy przed maturą, kochanieńcy, teraz są!
Fizyk: – Czy pamiętasz, kochanieńki mój,
Ruch materii, ten piłeczek rój?
Widok ciała dobrze ci znajomy,
Więc opowiada teraz mi.
Narysuj zimne ciało,
narysuj też ruch cieplny,
Narysuj, napisz wzór i formułkę powiedz mi!
Uczeń: – Wzór na falę ja pamiętam. Wszak:
Poziom fali razy moc jej, tak?
Wzorek ten jest dobrze mi znajomy.
Czemu pan tak dziwną minę ma?
Zabrońcie uczyć wzory,
zabrońcie znać regułki,
Zabrońcie wiedzieć, co to apertura, wektor jest!
Fizyk: – A notatku, kochanieńki, masz?
Ja poczekam aż ty mi ją dasz.
Co ma znaczyć tamta mina krzywa?
Tu winna nić nierozciągliwa być!
Zabrońcie pleść uczniowi,
Każcie mu śledzić za tym,
Co ja powiem na lekcji, to on musi świetnie znać!
Ej, ty durny, wiesz co masz za to?
Stopień-ś dostał za ten bzdur, i wsio!
Komu wypada dwójka z fizyki.
I z astronomii będzie miał też dwa!
Uczeń: – Zabrońcie pytać uczniów.
Zabrońcie stawiać dwóje,
Zabrońcie ludziom płakać, gdy zobaczą nagle: dwa!
Fizyk: – Ej, wy się nie uczycie, kumie.
Uczeń: – Nie! Od ferii się uczy ten, kto chce.
Fizyk: – Jakbyś zaczął jeden z drugim dawno,
Wyprzedziłbyś innych o wiele już.
Powtórzcie mi optykę,
Ciepło i dynamikę,
Wprowadzenie wzorów niech każdy zna!
Uczcie się, bo fizyka – to moc!
Zamiast uczyć się fizycznych wzorów,
Ty, durny, pijesz, palisz „Sporty” swe.
Zabrońcie palić uczniom,
Zabrońcie pić im wino.
Niech bez palenia, picia rosną wszyscy tak, jak ja!
Profesor Szewczykowa – język niemiecki
(Narrator zapowiada, nagle podchodzi do niego profesor Szewczykowa i trąca go w rękę)
Profesorka (nieśmiało): – Ich wolle singen?
Narrator (zdumiony): – Was sie wollen?
Profesorka (oburzona): – Singen!!
Narrator (wyjmuje bardzo gruby słownik i zaczyna szukać)
– Singen... singen, co znaczy singen? (nagle znajduje)
–Aaa... singen, Bitte.
Na melodię Sailor Petuli Clark profesorka śpiewa:
Schiller i wieszcz Goethe
Lekcja nasza trwa.
Dzwonka głos i hałas
Kończy urok jej.
Moje lekcje są jak sny.
Twoje stopnie też są piękne
Tylko trójki lub trzy plus.
Nie zapomnisz nigdy już
Snu mej lekcji, książki treść
Pozostaniesz wiernym jej
Przez cały czas.
Uczniu, twa odpowiedź
Jest jak książki treść
Uczniu, twoje ple-ple
Znam już dobrze też.
Twa odpowiedź jest jak woda
Twoje myśli są jak płyn,
które ciekną tu i tam,
które płyną tu i tam.
Moja lekcja jest jak sen,
który może wiecznie trwać,
ale przerwie go w końcu dzwonka głos.
(po skończeniu piosenki profesorka odwraca się do chóru)
Profesorka: – Sprechen Sie Deutsch?
Chór (na melodię Laj laj laj): – Nein, nein, nein, itp. (nagle przerywa)
Profesorka: – Schreiben Sie in Deutsch?
Chór: – Nein, nein, nein, itp.
Profesorka (zrozpaczona i oburzona): – Kenen Sie etwas Deutsch?
Chór: – Nein, nein, nein, itp. (ostatni raz głośno) NEIN!
(profesor mówi coś szybko do narratora po niemiecku, w końcu pyta)
Profesorka: – Verstehst du?
Narrator (bardzo z siebie zadowolony): – Nein!
Profesorka (srogo wyjmując dziennik): – Verstehst du?
Narrator (skwapliwie): – Aaa... Ja, ja, ja... Ich verstehe.
(Profesorka mówi coś szybko po niemiecku, narrator potakując sprowadza ją ze sceny)
Profesor Zofia Perkowska – matematyka
(wchodzi profesor Perkowska)
Profesorka: – Zaraz, zaraz, co tu się dzieje?!!
Narrator: – A bo, pani profesorko, to jest studniówka i myśmy przygotowali tutaj taki program...
Profesorka: – Zaraz, zaraz, o co chodzi? Nie rozumiem.
(chór wykonuje piosenkę harcerską Płonie ognisko)
Czy mróz trzeszczy, czy huczą zawieje,
Pani zawsze jest wśród nas,
Choć angina i grypa szaleje,
Słychać pani słynny bas.
Nie ma siły, która panią zmorze,
Choć trzydzieści jest stopni na dworze.
Pani drepcze odważnie po śniegu
By na matmę zdążyć w czas.
Zaraz, zaraz, co tutaj się dzieje?
Wciąż nas wita znany głos,
Za oknami śnieg po pas bieleje,
My słuchamy ciągle o:
O węglarzu, tym z ulicy Hożej
O Sierpińskim, słynnym profesorze.
I o minionym matur przebiegu,
która czeka także nas.
Profesorka: – Zaraz, zaraz, co to za bzdura? Kto to wymyślił?
Chór (głośno): – F i l i p e k.
Profesorka: – Co, znowu ten Filipek? (nagle coś sobie przypomina)
Zaraz, zaraz, a co się stało z profesorem Sierpińskim? Wczoraj tu wisiał!!!
(ktoś z chóru wychodzi z fotografią prof. Sierpińskiego).
(Profesorka śpiewa na melodię Już nigdy Mieczysława Fogga)
Patrzę na twoją fotografię,
Którą kiedyś dałeś mi.
I wypowiedzieć nie potrafię,
Kto wąsy dorysował ci.
Dosyć tych żartów mam,
Ja dziś klasówkę dam.
Tarararararam!
Zaraz, czy na dzisiaj zadałam wam co?
Hallo, czy trudności z tą pracą miał kto?
Co znowu przy tablicy wyprawia ten chłop?
Mam już dość tych bzdur.
Pleciesz mi tu trzy po trzy.
(A zaraz, co to ja chciałam powiedzieć ci)
Byłam z panią raz w teatrze,
Pani patrzy i ja patrzę.
(a! przypomniało mi się)
Zapomniałam o węglarzu,
Zapomniałam o „Kartasie”
Czy go dzisiaj przypadkiem nie ma w klasie?
Ja tu sobie gadu-gadu,
Już przemija lekcja szósta,
A ma skrzynia (ta na węgiel) stoi pusta.
Profesor Maria Papierska – WF dziewcząt
(piosenka dziecięca)
Coście się porozsiadały?
Rozkładajcie materace
Zaraz sobie pobiegacie,
Szereg ćwiczeń wykonacie.
Dam skomplikowany zestaw
Do ćwiczenia mięśni brzucha.
Z tym zwolnieniem do lekarza
Szewczyk znowu mnie nie słucha.
Kładźcie się na materace
Wzdłuż ile tylko się zmieści.
To nie szkodzi, że biegało
W butach po nich was czterdzieści.
Uczeń: – To nie matematyka, tutaj trzeba trochę myśleć.